środa, 21 września 2016

Drugi trymestr ciąży. Recenzja odżywki do rzęs.

Cześć Wam. :)
Jestem już w 19 tygodniu ciąży, Pulpet kopie jak szalony.
Drugi trymestr ciąży jest dużo przyjemniejszy niż pierwszy. Nie mam już porannych mdłości, mogę jeść to na co mam ochotę i czuję się o niebo lepiej.
Brzuch zaczyna rosnąć, nie mieszczę się w ulubione dżinsy, czuję się jak balon, jednak lekarz mówi, że mój brzuszek jest bardzo mały jak na prawie 5 miesiąc ciąży.
Płci jeszcze nie znam ale wszyscy mówią, że będzie to dziewczynka. Mi osobiście jest to obojętne, wolę się na nic nie nastawiać, żeby potem nie było, że mój syn będzie musiał chodzić w różowych sukienkach. :o
Wojtek ma się całkiem dobrze, przyzwyczaił się już do moich hormonów ciążowych. Wie kiedy ma coś przemilczeć i jak taktownie zwrócić mi uwagę w taki sposób, żebym się nie popłakała. Obojgu nam żyje się znacznie lepiej.

Odkąd jestem w ciąży zaczęłam trochę bardziej o siebie dbać.
Bardziej uważam na to co jem (co nie zmienia faktu, że nie odmówię Pulpetowi McDonalda o godzinie 23:00, kiedy on ma na to ochotę), uważam na siebie, żeby się nie przewrócić i nie zrobić sobie krzywdy, oraz zaczęłam zmywać makijaż przed snem, nawet jak jestem bardzo zmęczona!

Ostatnio wpadła mi w ręce odżywka do rzęs firmy INVEO.


Jako, że nigdy nie miałam szczególnie długich rzęs, stwierdziłam, że warto byłoby ją wypróbować. :)
Niestety ma ulotce dołączonej do opakowaniu jest wyraźnie napisane, że nie można jej stosować u kobiet w ciąży. :(
Co nie zmienia faktu, że używa jej moja mama. :)

Producent twierdzi, że odżywka jest hipoalergiczna, co jest wielkim plusem, gdyż razem z mamą mamy skłonności do reakcji alergicznej na najprzeróżniejsze kosmetyki.
+Po użyciu jej nie piekły jej oczy, nie dostała wysypki, nie było żadnych zaczerwienień. 



Producent pisze, że efekty będą widoczne po 8 tygodniach codziennego stosowania produktu. Odżywka jest u nas od wczoraj, więc za 8 tygodni na pewno wspomnę, czy widać jakieś efekty. :)



Dla mnie bardzo ważne przy wyborze produktu jest to czy był on testowany na zwierzętach czy też nie. Niestety nigdzie nie mogę znaleźć informacji czy firma INVEO przeprowadza takowe testy.


No i cóż jeszcze mogę powiedzieć? W sumie to niewiele. :)
Za 8 tygodni zobaczymy czy odżywka działa tak jak powinna. :)




wtorek, 2 sierpnia 2016

Co chciałabym wiedzieć o 1 trymestrze ciąży zanim w nią zaszłam.

Jestem w ciąży!
W 12 tygodniu dokładniej, mam w brzuchu małego człowieka!
Mimo, że bardzo się cieszę i już nie mogę się doczekać, żeby poznać Pulpeta to są pewne rzeczy w tej ciąży o których nikt mi nie powiedział, a które jednak byłyby bardzo przydatne.

1. "Poranne" mdłości.

Wiedziałam, że jest taka możliwość, że na początku będzie mi niedobrze. Byłam na to przygotowana i wcale mnie to nie zaskoczyło.
Nikt jednak nie wspomniał, że poranne mdłości mogą trwać od rana do południa, oraz od południa do wieczora i że jedyny moment kiedy nie będzie mi niedobrze to wtedy kiedy będę spać.
Najgorsze uczucie świata- jesteś głodna jak cholera ale gdy tylko otworzysz lodówkę Twój żołądek mówi "nope" i biegniesz w nieznane (do ubikacji).
Dzięki bogu mam to już za sobą.

2. Ochota na coś innego.

Nigdy nie wierzyłam w to, że kobiety w ciąży potrafią przegryźć kiszonego bananem do póki sama tego nie zrobiłam.
Tu nie chodzi tylko o to, że masz smaki na różne dziwne rzeczy, nie! Przestają Ci smakować posiłki bez których nie wyobrażałaś sobie dnia.
Przed ciążą codziennie na kolację jadłam tosty z serem i majonezem.
Dzisiaj jak tylko pomyślę o żółtym serze lub majonezie to mam ochotę zwymiotować. (Nawet ciężko mi o tym pisać).
No cóż, może wyjdzie mi to na dobre!

3. Zapachy.

Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że gdy poczuję zapach oleju zrobi mi się niedobrze to bym mu nie uwierzyła. Nigdy wcześniej nie zwracałam uwagi na to jak owy olej pachnie. No ale niespodzianka! Teraz gdy ktoś w domu coś sobie smaży to nie pomaga mi nawet wyjście na balkon- tam też to czuję.
I to nie jedyna rzecz która mi śmierdzi.
Ser żółty, perfumy, psia karma, alejka z proszkami do prania w Tesco, papierosy, jajka..
Lista będzie szła w nieskończoność.

4. Ból brzucha.

Jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży moją pierwszą myślą było "o matko", drugą myślą "będę gruba", a trzecią myślą " w sumie nie będę miała okresu więc nie będzie mnie bolał brzuch".
Jakże byłam w błędzie.
Za pierwszym razem gdy rozbolał mnie brzuch byłam okropnie spanikowana, nie wiedziałam co się dzieje.
Potem jednak zostałam uświadomiona, że przecież skoro moja macica się powiększa to logiczne, że czasami będzie mnie bolał brzuch.
Poczułam się zdradzona przez własną macicę.

5. Moje cycki.

Wiedziałam, że cycki w ciąży rosną. Nikt tylko mi nie powiedział, że w tak szybkim tempie i w tak bolesny sposób.

6. Alkohol.

Nie wiedziałam, że alkohol jest tak nieodłącznym elementem życia do póki nie przestałam go pić.
Strasznie dziwne uczucie gdy znajomi lub rodzina piją sobie wieczorkiem piwo, a ty siedzisz obok i męczysz swoją pepsi. Kusi niemiłosiernie, żeby napić się chociaż łyka, no ale cóż, twardym trzeba być.

7. Hormony.

Jeśli Twój chłopak myśli, że przed okresem buzują ci hormony, to lepiej niech przygotuje się na to co go czeka jak zajdziesz w ciążę.
Ja osobiście w ciągu 5 minut potrafię się rozpłakać, po czym zacząć się śmiać, a za chwilę próbować wymordować połowę rodziny.
Na szczęście mój chłopak jest już w miarę odporny na moje humorki. <3

9. Pytania obcych ludzi (i nie tylko!)

Przygotuj się na serię pytań od rodziny, znajomych oraz ludzi zupełnie obcych.
Najpopularniejsze:
~`A planowane było?
~` Może to bliźniaki?
~`A znasz już płeć?
~`Wybraliście już imiona?
~`Wolisz chłopca czy dziewczynkę?
~`Chyba nie powinnaś tego jeść?

A jak odpowiadamy na te pytania poradzę Wam w następnym poście. :)

Życzę miłego dnia!







wtorek, 28 czerwca 2016

Wielka nowina. :D

Jak już wiecie jestem okropna w prowadzeniu bloga. :)
Teraz znów będzie chwila nieobecności, mam Wam coś ważnego do ogłoszenia ale musicie być bardzo bardzo cierpliwi, nastąpi to już niebawem, obiecuję, że warto czekać, bo nawet ja jestem w szoku.
Pozdrawiam, życzę miłych wakacji i czekajcie na wielką nowinę! :D





czwartek, 31 marca 2016

Popłakałam się przez pieroga.

Jestem wegetarianką, każdy kto od dłuższego czasu czyta tego bloga o tym wie. Nie jem mięsa już od dwóch lat i szczerze to już nawet nie pamiętam jak ono smakuje.
Opowiem Wam dzisiaj historię która miała miejsce w tą Wielkanoc.

Siedziałam przy stole, czułam okropnie, miałam gorączkę, było mi zimno, gardło mnie paliło i do tego byłam okropnie głodna. Na stół zostały podane pierogi. Zapewniana byłam, że są one nadziane kapustą i grzybami, jednak ja dla pewności jeszcze przecięłam owego pierożka na pół żeby się upewnić, że nie zawiera on mięsa. Patrzę, wącham- no nie ma mięsa. Zadowolona nabijam jedzenie na widelec, biorę gryza i zamarłam. Ktoś się pomylił. Łzy napłynęły mi do oczu, chowam się za moim chłopakiem, żeby nikt nie widział co się właśnie ze mną dzieje, jednak każdy się na mnie patrzył. Przełknęłam to co miałam w ustach- a mogłam wypluć ale nie- musiałam być kulturalna!
Wtedy poczułam jak gorączka skoczyła, nie miałam już siły siedzieć dłużej, poprosiłam Wojtka aby zaprowadził mnie do domu.
Jakiego kochanego mam chłopaka- rozłożył mi łóżko, przyniósł herbatę i siedział ze mną dobrych parę godzin- chociaż mógł wrócić na kolację do rodziny.
Ale ja już wtedy nie wytrzymałam, nie wiem czy to kobiece hormony, gorączka, czy zmęczenie przygotowaniami świątecznymi ale zaczęłam ryczeć. Nie- nie płakać- ryczeć jak głupia, jakby ktoś umarł!
Zaczęłam mówić, że jestem okropna, że ten kurczak, który był w pierogu też chciał żyć, że pewnie miał plany na przyszłość, no po prostu histeria.
Następnego dnia wróciłam do domu, mama mnie uspokoiła, że tego kurczaka było tyle w tym pierogu, że to tak jakbym żywego tylko ugryzła (btw. wcale mnie to nie pocieszyło).

Na szczęście przeżyłam, czuję się już lepiej ale wiem, że już nigdy nie zjem pierogów.


wtorek, 29 marca 2016

Święta święta..

Nie lubię świąt prawie w ogóle. Jedyne co lubię w świętach to jedzenie- i to też nie wszystko. Wszystko jest spoko do czasu kiedy nie zaczną polewać. Wtedy każdy staje się ekspertem w każdej dziedzinie i ni cholery nie da się go przegadać. A ja tylko siedzę, słucham co oni pierdzielą, podczas gdy ja opierdzieliłam już prawie cały sernik.
Tegoroczne święta wielkanocne zaliczam do tych bardziej udanych. Jedzenie było dobre. Co prawda cały niedzielny wieczór przeleżałam z gorączką ale nie mam co narzekać.

A! No i zafarbowałam się na blond!






czwartek, 11 lutego 2016

Przysięga.

Postanowiłam napisać co ostatnio ciekawego się wydarzyło, gdyż dawno tego nie robiłam. :)

W poprzedni weekend pojechałam do Kielc na przysięgę wojskową mojego chłopaka. :)
Było bardzo zimno, ręce zamarzały mi na aparacie ale było warto. Jestem bardzo dumna, moim zdaniem wszystko im wyszło tak jak powinno. :)
No i w końcu po całym miesiącu zobaczyłam się z Wojtkiem. <3











poniedziałek, 1 lutego 2016

Jestem słaba w prowadzeniu bloga.

Matko bosko.
Jestem okropna. Zawsze tak mam, że jak coś sobie zaplanuję to nic z tego nie wychodzi.
Moje postanowienia noworoczne piorun strzelił już pierwszego tygodnia.
Miałam takie piękne plany co do tego bloga.
Jak zapewne zauważyliście piszę tutaj zazwyczaj jak coś mnie zdenerwuje. Ostatnio jakoś przestałam być nerwowa i nie wiem o czym mam tu pisać. Chyba nauczyłam się obniżać swoje ciśnienie!
Nie chcę prowadzić bloga typu "dzisiaj zjadłam jejcznicę"!
Generalnie ostatnio bardzo dużo siedzę w domu, nic ciekawego się nie dzieje.
Dosłownie siedzę w domu na tyłku oglądając telewizję lub siedząc w internecie. Jestem bezrobotna i się nudzę. Poszukuję mocno pracy- spokojnej!
Liczę na Waszą cierpliwość, obiecuję, że jak tylko wpadnę na pomysł co by tu napisać to na pewno pierwsi się o tym dowiecie. Jeśli macie jakieś ciekawe pomysły to również możecie je podawać w komentarzach!
Poszukuję inspiracji!